Recenzje whisky ze smakiem

Monkey Shoulder Batch 27

Monkey Shoulder Batch 27 jest whisky raczej średnio znaną na naszym rynku, jednak od pewnego czasu wzrasta w rankingach popularności, doganiając nawet znacznie silniejsze marki… Kategoria blended malt (pure malt) jest wprawdzie mniej rozwinięta, niż blended czy single malt, aczkolwiek także tutaj pojawiają się nowości m.in.: Chivas Regal Ultis. Najbardziej znanym reprezentantem powyższej grupy był natomiast Johnnie Walker Green Label, którego produkcja została już zakończona. O blended maltach i innych gatunkach whisky pisałem w osobnym artykule (LINK), dlatego zainteresowanych tematem zapraszam do strefy blogowej. Warto tylko jeszcze wspomnieć, że marka Monkey Shoulder należy do William Grant & Sons, zaś trunek powstaje z destylatów pochodzących od Glenfiddich, Balvenie oraz Kininvie. Z kolei nazwa pochodzi od skrzywienia postawy określanego jako „małpie ramię”, będącego częstą przypadłością pracowników gorzelni – człowiek z jednym bezwładnie opadającym ramieniem po prostu przypominał małpę. Porównanie może niewybredne, ale whisky Monkey Shoulder miała uhonorować ich poświęcenie. Jako ozdobnik wstawiono trzy metalowe małpiszony wtopione w butelkę, kształtem przypominającą Aberloury.

MONKEY SHOULDER BATCH 27

Monkey Shoulder należy do William Grant & Sons, zaś trunek powstaje z destylatów pochodzących od Glenfiddich, Balvenie oraz Kininvie.

Monkey Shoulder Batch 27 jest złocistego koloru, powiedziałbym iż typowo pilznerskiego. Nie wygląda jakby producent dużo tutaj kombinował, ale prawdopodobnie młode destylaty wykorzystane do stworzenia whisky zabarwiono karmelem. Konsystencja trunku okazuje się klarowna oraz średnio oleista. Aromat jest orzeźwiający, lotny, niemniej na początku nozdrza atakuje odrobina rozpuszczalnika. Później mamy trochę słodkich lecz niezbyt wyrazistych nut – wanilii, kandyzowanego cukru, bourbonu i troszeczkę cynamonu. Mnie osobiście przypomina to mieszankę podstawowych wariantów whisky The Blevenie oraz Glenfiddich, co byłoby zresztą całkiem logiczne, ponieważ marka Monkey Shoulder powstała głównie z takich destylatów. Ot, kwintesencja Speyside. Ogólnie zapach jest przyjemny, często deklasując dwunastoletnie whisky sprzedawane pod bardziej renomowanymi markami.

MONKEY SHOULDER BATCH 27 - Opinia

Aromat jest orzeźwiający, lotny, niemniej na początku nozdrza atakuje odrobina rozpuszczalnika. Potem robi się przyjemniej.

Monkey Shoulder Batch 27 jest trunkiem aksamitnym, wdziera się w gardło niczym husaria w zastępy tureckiej piechoty, chociaż niekoniecznie za pierwszym razem, kiedy destylat troszeczkę przypieka. Później ślinianki szybko poddają się małpiszonowi. Dominuje tutaj dębowa goryczka połączona ze słodyczą czekolady, cynamonem oraz wanilią. Muszę przyznać, że Monkey Shoulder Batch 27 jest niezbyt bogaty w smaku, jednak okazuje się niezwykle przyjemny. Będzie dobrym wyborem do popijania wyłącznie z lodem oraz finezyjnych drinków. Finisz jest stosunkowo krótki, ponownie zdecydowanie słodkawy z przeważającą pozycją toffi. Przez krótką chwilę młody alkohol trochę piecze, ale kiedy silniejsze nuty wygasną, wyłania się jeszcze posmak palonego drewna, wchodzący w papierosowy. Jeśli zaciągniemy się nosem po opróżnieniu szklanki wyczujemy również przyjemną kakaową mgiełkę. Ogólnie jest nieźle.

MONKEY SHOULDER BATCH 27 - Opinia

Małpiszon Batch 27 naprawdę nam smakował, razem ze Sławkiem byliśmy pozytywnie zaskoczeni jakością tego blended malta!

Monkey Shoulder Batch 27 naprawdę nam smakował, razem ze Sławkiem byliśmy pozytywnie zaskoczeni jakością tego blended malta! Małpiszon powinien usatysfakcjonować wszystkich lubiących słodką whisky, chociaż trzeba być również przygotowanym na pieprzne akcenty, zwłaszcza w początkowej fazie znajomości. Finisz jest krótki lecz stosunkowo przyjemny. Plusem Monkey Shoulder Batch 27 okazuje się również cena, orbitująca w okolicach 110-120 złotych, czyli niewiele więcej od zwykłych dwunastoletnich blendów np.: Chivas Regal 12YO albo Ballantine’s 12YO. Mówimy zatem o jednym z najtańszych blended maltów na lokalnym rynku, którego zdecydowanie możemy polecić amatorom Highland i Speyside.

OCENA MONKEY SHOULDER BATCH 27: 25/100



6 thoughts on “Monkey Shoulder Batch 27”

  • Z kolei nazwa pochodzi od skrzywienia postawy określanego jako „małpie ramię”, będącego częstą przypadłością prawników gorzelni – człowiek z jednym bezwładnie opadającym ramieniem po prostu przypominał małpę. – ach ci prawnicy gorzelni to mieli ciężkie życie.

  • Cześć.
    Miałem wrażenie, że ma mniej niż 40% i w pierwszym kontakcie wypiłem więcej niż początkowo zakładałem.
    Przyjemna, szkocka, i faktycznie pieprzna. Piłem ją późną piątkową nocą czytając, m.in. tę recenzję, oraz odpisując na wiadomości. Dobra chwila wytchnienia po pracowitym tygodniu.

    • Hej. Małpki bardzo dobrze wchodzą, fakt, trudno nie polać sobie kolejnego z rzędu 🙂 Zdrówko!

  • Przyznam się, że ta łycha średnio mi smakuje ( właśnie jestem w trakcie degustacji ). W zbliżonej cenie, zdecydowanie wygrywa u mnie Chivas Regal. No, ale nie to ładne co ładne, tylko co się komu podoba.

    • Coś na przestrzeni lat się zmieniło w składzie, bo ostatnio miałem okazję wrócić do MS 27 i smakowało trochę inaczej niż zapamiętałem i pisałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *