Glen Moray 18YO zamyka podstawową ofertę w ramach kolekcji Elgin Heritage, obejmującej jeszcze edycję 12-letnią oraz 15-letnią. Okolica miasta Elgin charakteryzuje się dłuższym latem od pozostałych rejonów Szkocji, więc unikalny mikroklimat podobno wpływa na wrażenia sensoryczne. Whisky dojrzewa w wypalanych beczkach z amerykańskiego dębu, pochodzących z pierwszego napełnienia. Producent niewiele pisze o szczegółach przygotowywania trunku, którego recepturę opracował Graham Coull, ówczesny mistrz destylacji w gorzelni. Warto jeszcze dodać, że whisky Glen Moray jest składową popularnych blendów Label 5, również należących do konsorcjum La Martiniquaise.
Wygląd – pełnoletnia edycja Glen Moray otrzymała eleganckie kartonowe opakowanie, gdzie zawartość ukryto w wysuwanej kieszeni. Butelka jest identyczna jak pozostałych podstawowych wypustów. Whisky nie filtrowana na zimna, kolor złocisty, rozlewana w mocy alkoholu 47.2%.
Aromat – rześka i łagodna, alkohol bardzo dobrze ukryty. Najpierw przebija się zielone jabłko, świeżo skoszona trawa, niedojrzałe brzoskwinie. Słodkości dodają migdały, wanilia, owocowe landrynki, klementynki. Wbrew deklaracjom na pewnych stronach – zero dymności.
Smak – zdecydowanie słodszy od aromatu, gładki i przyjemny. Owocowy z wyraźnymi nutami słodu jęczmiennego, wanilii, karmelu, skórki pomarańczy, zmiecionych jabłek. Jest jeszcze odrobina miodu lipowego, natomiast finalnie wchodzi trochę przypraw i dębiny.
Finisz – raczej średniej długości z przewagą słodkości, która szybko ustępuje miejsca delikatnej orzechowej goryczce. Generalnie spójny ze smakiem. Jednak biorąc pod uwagę 18-letni odpoczynek destylatu, to można oczekiwać czegoś bardziej wyrazistego.
Glen Moray 18YO to porządna rzemieślnicza robota, która przypadnie do gustu praktycznie każdemu fanowi łagodnych, słodkich oraz owocowych whisky. Szkoda jedynie, że brakuje tutaj większej głębi i czegoś nieszablonowego. Bardziej obeznani smakosze zapewne nazwą whisky nudną, chociaż okazuje się bardzo pijalna. Plusem jest piękne opakowanie z wysuwanym futerałem, natomiast butelka wygląda identycznie jak pozostałych edycji. Glen Moray 18YO kosztuje 350-400 złotych, będąc jedną z tańszym pełnoletnich single malt whisky, konkurując przede wszystkim z Glenfiddich 18YO i Glenlivet 18YO. Moim zdaniem cała trójka prezentuje zbliżony poziom, aczkolwiek jeśli miałbym wskazać faworyta, stawiałbym na najbardziej charakternego reprezentanta destylarni Glenlivet.