Chivas Regal XV jest najmłodszą blended whisky w rodzinie, aczkolwiek nie najmłodszą rocznikowo, wypełnia bowiem pustą dotychczas przestrzeń między wersją 12YO oraz 18YO… Opisywany trunek to naprawdę ciekawa kompozycja, ponieważ mieszanka została skomponowana z przynajmniej piętnastoletnich destylatów, których część leżakowała w beczkach po koniaku pochodzącym z regionu Grande Champagne. Dzięki takiemu zabiegowi powstał jeden z najbardziej oryginalnych łiskaczy dostępnych na sklepowych półkach. Nazwa Chivas Regal XV zamiast 15 YO jest zresztą nieprzypadkowa i nawiązuje właśnie do koniaków, którego producenci stosują oznaczenia VS albo XO zamiast dokładnego określania wieku. Nowy Chivas występuje w wersjach w klasycznej oraz pozłacanej butelce, której kształty przypominają pozostałe odmiany. Wszystko zamknięto w eleganckim kartonowym opakowaniu, natomiast ciekawostką jest obecność polskich opisów, świadcząca o poważniejszym traktowaniu lokalnych konsumentów. Szkoda tylko, że zastosowano zwykłą plastikową zakrętkę zamiast korka.
15-letni Chivas to całkiem sympatyczny rudzielec, którego zapachem można się chwilkę porozkoszować
Barwa jest radośnie bursztynowa i okazuje przyjemnie ciepła, zwłaszcza kiedy napitek zaczyna mienić się złocistymi refleksami. Whisky po zamieszaniu leniwe spływa po ściankach naczynia będąc zarazem bardzo klarowną. Najnowsza propozycja producenta złożonością aromatów wprawdzie nie imponuje, okazuje się jednak leciutka, przyjemnie orzeźwiająca, delikatnie słodkawa i generalnie smakowita. Początkowo wyczuwalna jest odrobina cynamonu, potem ujawniają się świeże jabłka, zaś gdzieniegdzie majaczą nutki miodu, maślanych ciasteczek, rodzynek i owoców cytrusowych. Chivas Regal XV jest whisky mieszaną (blended), trudno zatem oczekiwać lepszych walorów zapachowych od rasowych single maltów. Mimo wszystko, to całkiem sympatyczny rudzielec, którego zapachem można się chwilkę porozkoszować.
Picie tej whisky to autentycznie czysta przyjemność, przewyższająca wiele bardziej single maltów
Cheers! Smak Chivas Regal XV jest zdecydowanie bardziej skomplikowanym tematem od kwestii związanych z aromatem. Początkowo ciecz wchodzi niesłychanie gładko zachwycając owocowym wachlarzem jabłek i gruszek. Przyznam szczerze, że chyba jeszcze nie piliśmy równie orzeźwiającej blended whisky na wejściu, jednak później zaczyna się ostrzejsza zabawa. Ujawniają się agresywniejsze cynamonowe lub waniliowe akcenty odrobinę przypalające podniebienie, które wyhamowują dokładnie w momencie gdy mogłoby się zrobić nieprzyjemnie. Finisz jest harmonijny i najbardziej słodkawy ze wszystkich etapów. Pojawiają się delikatne karmelowe nutki, odrobina gorzkiej czekolady, natomiast końcówka zostawia lekko torfowy (dymny) posmak. Picie tej whisky to autentycznie czysta przyjemność, przewyższająca wiele bardziej dopieszczonych single maltów. Jest to również jeden z najlepszych blendów jakiego kiedykolwiek testowaliśmy.
Jakby nie patrzeć – Chivas Regal XV jest dość udanym eksperymentem
Chivas Regal XV jest jeszcze młodym produktem, którego premiera sklepowa odbyła się jesienią bieżącego roku, dlatego cena podlega ciągłej fluktuacji. Recenzowaną whisky można gdzieniegdzie znaleźć w promocjach za niespełna 140 złotych, natomiast średnia rynkowa to znacznie mniej seksowne 190 złotych. Pierwszy wariant stawia go bardzo wysoko na liście opłacalności, bowiem to whisky zdecydowanie warta spróbowania. Jeśli znajdziecie opisywanego łiskacza w takiej kwocie, kupujcie bez chwili zastanowienia. Okolice 200 złotych to natomiast lekka przesada – podobne pieniądze trzeba zapłacić za Chivas Regal 18Y, pojawia się również mnóstwo świetnych single maltów. Optymalnie byłoby, gdyby bohater niniejszej recenzji kosztował około 150 złotych, wtedy zostałby idealnym pomostem między wersjami 12YO i 18YO. Jakby nie patrzeć – Chivas Regal XV jest dość udanym eksperymentem.