Chivas Regal 21YO Royal Salute jest szkocką blended whisky o ciekawej historii, bowiem napitek zadebiutował 2 czerwca 1953 roku z okazji uroczystej koronacji królowej Elżbiety II. Częścią ceremonii było między innymi oddanie 21 salw armatnich przez Królewską Marynarkę Wojenną. Producent wybrał zatem do ekskluzywnego blenda minimum 21-letnie destylaty leżakowane w dębowych beczkach jako oczywiste nawiązanie do tamtego wydarzenia. Chivas Regal 21YO Royal Salute jest jednak whisky dość istotnie odbiegającą od podstawowego portfolio. Próżno również szukać tego wypustu w sklepach wielkopowierzchniowych, bo chociaż Chivas jest bezsprzecznie popularną marką, Royal Salute to znacznie bardziej wyrafinowana seria. O samej whisky niewiele wiadomo, co zmieszczono w środku pozostaje słodką tajemnicą master blendera… a może wcale nie słodką?
Wygląd – pozłacane opakowanie okraszone emblematami wygląda dostojnie, jednak zostało wykonane ze zwykłego kartonu. Znacznie ciekawiej prezentuje się butelka otulona welurowym mieszkiem. Zamiast klasycznego szkła wykorzystano tutaj kamionkową karafkę. Barwa whisky pozostaje tajemnicą do momentu nalania, a okazuje się miedziano-złota. Całość wieńczy masywny korek przypominający guzik carskiego munduru. Dość oleista, ale niestety tylko 40% ABV.
Aromat – rześkość zielonego jabłka lub gruszki, słodycz rodzynek i odrobina sherry. Jest też trochę waniliowo oraz miodowo. Do tego jeszcze gdzieś w oddali majaczy lekki dymek. Praktycznie nic ostrego nie wyczuwam, alkohol bardzo dobrze ukryty plus odrobinka dębiny i skórka pomarańczy na zakończenie. Jest to orzeźwiająca, całkiem przyjemna mieszanka.
Smak – początkowo wyraźnie kwaśnawy, whisky wydaje się mocno wytrawna i nawet lekko cierpka. Kwaskowatość taka lekko kawowa, ale zaraz po chwili zaczyna się robić bardziej słodko. Nadal czuć rześkość jabłka, odrobię czerwonych pomarańczy, troszeczkę pikanterii również się przewija. Ciekawe połączenie, zupełnie inne od wyraźnie słodszych edycji 18YO, 25YO czy Ultisie.
Finisz – należący do dłuższych, zostawia na języku trochę dymnego i drzewiastego posmaku. Ostatecznie przebijają się jednak słodsze akcenty, wchodzi mleczna czekolada w racjonalnych porcjach, szczypta miodu i karmelu. Whisky nie piecze ślinianek i można się spokojnie delektować zawartością kieliszka. Mimo wszystko lekka kwaskowatość zostaje do końca.
Chivas Regal 21YO Royal Salute to naprawdę solidna, ale jednak wciąż blended whisky, nawet nie blended malt wzorem Chivas Regal Ultis. Biorąc pod uwagę cenę produktu troszeczkę to studzi entuzjazm. Bezsprzecznie edycja specjalna została pięknie wydana, bo pomijając zwykły kartonik, kamionkowa karafka będzie ozdobą każdej kolekcji. Smak okazuje się ciekawy, może nie powala na kolana, niemniej reprezentuje zupełnie inną kategorię niż podstawowe wypusty. Aromat i finisz także uznaję za satysfakcjonujący. Największy problem stanowi natomiast cena, bowiem 650-700 złotych to rejony gdzie dostać można już świetne single malt whisky. Wszystkie oczywiście o podobnym czasie spędzonym w beczkach m.in. Bushmills 21YO, Glen Moray 21YO albo Glenfarclas 21YO.