Chivas Regal 25YO jest niczym dżin zamknięty w butelce czekający na uwolnienie, gotów w zamian spełnić każde życzenie. Ten trunek stanowi marzenie niejednego smakosza… Kiedy spojrzeliśmy na koszt butelki najpierw zdecydowanie pokręciliśmy głowami. Z drugiej strony byliśmy zgodni, że warto w życiu spróbować (prawie) wszystkiego, dlatego szybko zapadła męska decyzja: pijemy! Chivas Regal 25YO jest edycją limitowaną, jednak dostępną w dużym nakładzie – nasza sztuka nosiła numer 1118065. Napitek otrzymujemy zamknięty w kapitalnie wyglądającym, masywnym oraz skórzanym futerale. Sama butelka ma klasyczny Chivasowy kształt, została wykonana z grubego szkła i zwieńczona wspaniale wyprofilowanym korkiem (pieczęć okazuje się niestety plastikowa). Naprawdę czuć tutaj powiew klasy premium. Warto przy okazji wspomnieć, że historia mieszanki Chivas Regal 25YO sięga 1909 roku, będącej wówczas pierwszą na świecie luksusową whisky autorstwa Stewarta Howarda. Wersja dostępna w sprzedaży od 2007 roku odtworzona rękami master blendera Colina Scotta charakteryzuje się jednak zmienionym składem.
Aromat jest zdecydowany i bogaty, bardzo słodki lecz nie nachalny. Zanim wypijesz – najpierw naciesz nozdrza!
Kolor tradycyjnie dla Chivasa podkręcono poprzez dodanie karmelu, czego w przypadku 25-cio latka naprawdę nie rozumiem, bo oryginalny powinien być wystarczająco ciekawy. Aromat Chivas Regal 25YO jest zdecydowany i bogaty, bardzo słodki lecz nie nachalny. Wyraźnie wyczuwalne są nuty czekoladowe, karmelowe, trochę orzechów, rodzynki, brzoskwinie, jabłka oraz owoce cytrusowe (głównie skórka pomarańczy). Ogólnie to whisky bardzo przyjemna dla nozdrzy, którą powinno się dłuższą chwilę delektować, zanim wlejemy zawartość szklaneczki do gardła. Sławek usilnie poszukiwał nut marcepanowych, jednak zgodnie doszliśmy do wniosku, że któryś składnik musiał biedaka zdominować. Pod względem zapachu 25 YO Chivas przypomina mi Chivas Regal 18YO – jest utrzymany w podobnym klimacie, jednak bardziej intensywny.
Chivas Regal 25YO jest czekoladowy, miodowy, nieco maślany, pojawiają się także suszone owoce. Na finiszu trochę przypieka.
Chivas Regal 25YO jest kompozycją whisky słodowych, której sercem jak zwykle uczyniono destylaty od Strathisla, leżakujące w dębowych beczkach minimum 25 lat. OK… wychylamy szklankę… Przy pierwszym kontakcie whisky okazuje się bardzo delikatna i wchodzi nadspodziewanie gładko, ale tylko jeśli dawkujemy przyjemność (tzn.: pijemy umiarkowanie), bowiem w pewnym momencie zaczyna nieco przypiekać. Centrum jest czekoladowe, miodowe, nieco maślane, pojawiają się także suszone owoce. To bogate połączenie. Chwilę później ujawnia się wachlarz mocniejszych nut smakowych, zawdzięczanych imbirowi czy nawet pieprzowi, zatem lekkie przypiekanie. W opisywanym przypadku wyjątkowo dobrze walorom smakowym robi dodanie do whisky kostek lodu, nieco rozrzedzających zawartość naczynia. Finisz jest średniej długości, nie powiedziałbym iż jakością znacznie wyprzedza osiemnastoletnią odmianę, a kiedy już przeminie pieprzność ponownie zaczyna robić się naprawdę słodko.
25YO Chivas Regal jest przyjemny, jednak siadając do alkoholu tego kalibru spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego…
Chivas Regal 25YO to całkiem intrygująca blended whisky, mająca charakter i odrobinę magii, nokautująca niestety swoją wygórowaną ceną. Ja doskonale wiem, że koneserzy pewnie pękają teraz ze śmiechu, patrząc na kolekcję kilkukrotnie droższych napitków, ale przeciętny czy nawet znacznie bardziej wymagający konsument, takiego alkoholu w życiu nie nabędzie. Osobiście też wolałbym pięciopak Chivas Regal 18YO, bowiem przepaść cenowa jest moim zdaniem nieadekwatna do wzrostu walorów smakowych. Natomiast jeśli kogoś portfel albo małżonka sztywno nie ograniczają, a szczególnie upodobał sobie delikatne oraz przyjemnie słodkie mieszanki z regionu Speyside, to warto Chivas Regal 25YO spróbować. Chociażby dla odnotowania w pamiętniczku, że „piłem whisky mającą dwadzieścia pięć lat”. Reasumując – jest przyjemnie, trudno narzekać, jednak siadając do alkoholu tego kalibru spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego.