Cardhu to single malt whisky średnio znana na naszym rynku, przynajmniej jako osobna marka, ponieważ jest stałym elementem Johnnie Walkera. Jak smakuje w czystej postaci? Zaraz to sprawdzimy, oględziny zacznijmy jednak tradycyjnie od wyglądu. Obydwie whisky (12YO i 15YO) zamknięto w kartoniku trochę przypominającym bazarowe koniaki, zasadniczo nie posiadającym jakichś charakterystycznych oraz unikalnych elementów. Co innego butelka! Tutaj producent bardzo się wyróżnia, bo chociaż stylistyka pamięta jeszcze lata osiemdziesiąte zeszłego wieku, można powiedzieć że przetrwała próbę czasu. Butelki przypominają karafki od Nalewki Babuni, co zawdzięczają nie tylko graniastemu kształtowi, ale również masywnemu korkowi. Wersję 12YO oraz 15YO okazują się identyczne pod tym względem.
Cardhu 12YO (aparycja): kolor wybitnie słomkowy, whisky raczej nie została doprawiana karmelem, ewentualnie tylko delikatnie zabarwiona. Konsystencja jest niezbyt oleista, trunek szybko spływa po brzegach szklaneczki. Również na języku sprawia wrażenie wodnistego.
Cardhu 15YO (aparycja): zdecydowanie ciemniejszy od wersji dwunastoletniej, typowy dla większości whisky z regionów Speyside i Highland. Bursztynowy, zapewne barwiony karmelem. Konsystencja bardzo podobna do młodszej odmiany, no może odrobinę bardziej oleista.
Cardhu 12YO (zapach): orzeźwiający lecz bogactwem aromatów nie powala. Dominują delikatne floralne nuty (głównie jabłko), trochę uderza też alkohol, a całość zamyka odrobina waniliowej słodyczy. Od dwunastoletniego single malta można wymagać zdecydowanie więcej.
Cardhu 15YO (zapach): również bardzo orzeźwiająca, podobna do dwunastolatka, ale pozbawiona drażniącej alkoholowej nutki (chociaż trochę zajeżdża rozpuszczalnikiem). Ponownie dominują akcenty floralne, gruszki i jabłka, doprawione delikatnym karmelem. Średnio, jak na piętnastolatka.
Cardhu 12YO (smak): na wejściu owocowa, orzeźwiająca i delikatna, potem pojawia się trochę ostrzejszych korzennych przypraw. W dalszym planie można wyczuć odrobinę gorzkiej czekolady. Może coś jeszcze, jednak trudno precyzyjnie określić, ponieważ to bardzo płaska kombinacja.
Cardhu 15YO (smak): początkowo mocno orzeźwiająca i owocowa, zdecydowanie bardziej czekoladowo-karmelowa od dwunastki, intensywniejsza, trochę miodowa. Bardzo smaczna w ogólnym rozrachunku. Wyjątkowo delikatna, a chwilowy atak pikanterii znika tak szybko jak Crocksy w Lidlu.
Cardhu 12YO (finisz): nieco pikantny, wytrawny, zdominowany przez dębową goryczkę, ale pojawiają się także słodsze akcenty. Niestety finisz okazuje się bardzo krótki jak na dwunastoletniego single malta. Kończy się szybciej niż bezkolizyjny przejazd rządowej kolumny z panią premier RP.
Cardhu 15YO (finisz): znacznie słodszy od wersji dwunastoletniej. Trwa również odrobinę dłużej. Trochę czuć na języku gorzkiej czekolady, odrobinę dębiny, jakieś strzępy korzennych przypraw. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani, jak Patryk z wyników wybór na prezydenta Warszawy.
Cardhu 12YO (opłacalność): kosztuje około 130 złotych, więc to poziom między innymi The Glenlivet 12YO, GlenOrangie 10YO oraz nieprzebranej ilości blended oraz pure maltów, łącznie z Monkey Shoulder. W naszym odczuciu to akceptowalna cena, chociaż trudno tę whisky nazwać opłacalną.
Cardhu 15YO (opłacalność): tutaj trzeba zapłacić 220 złotych, czyli niemałe pieniądze, zwłaszcza iż znakomite The Balvenie 12YO Double Wood kosztuje 200 złotych. Taka kwota pozwala zostać właścicielem innych dobrych single maltów, niekoniecznie w takim roczniku, ale jednak lepszych.