Whisky Royal Brackla 12YO będąca przedmiotem niniejszej recenzji, podobnie jak reszta podstawowej oferty destylarni, przeszła ostatnio rebranding i poważną zmianę jakościową. Poprzednia wersja 12-latki nie cieszyła się wielkim uznaniem, co producent postanowił zmienić. Wcześniejsza wersja (2015) była filtrowana na zimno i charakteryzowała się standardowym woltażem 40%, natomiast nowsza (2022) nie została przefiltrowana, mając zawartość 46% ABV. Obydwa warianty były jednak finiszowane w beczkach po Sherry Oloroso pierwszego napełnienia. Różnica jest konkretna zarówno w wyglądzie między wydaniami, procesie produkcji oraz finalnie smaku. Co warto podkreślić, recenzowana whisky tytuł Royal Warrant otrzymała od króla Williama IV, zatem Royal w nazwie nie występuje przypadkowo.
Wygląd – elegancka tuba w sympatycznie biało-niebieskiej kolorystyce. Brak filtracji na zimno i koloryzacji karmelem. Konsystencja oleista, kolor głęboki w typie ciemnej miedzi.
Aromat – intensywna i deserowa, początkowo może wydawać się ciężkawa. Śliwki, wiśnie w likierze, landrynki, rodzynki sułtańskie, migdały, karmel, sycylijskie pomarańcze, sherry.
Smak – bogata, owocowa i łatwo pijalna. Wyraźny wpływ beczek po sherry, zielone jabłko, czekolada mleczna, czerwone owoce, migdały. Słodycz przełamuje pieprzność i dębina.
Finisz – średnio długi, generalnie słodkawy i delikatnie rozgrzewający. Skóra, tytoń, lekka dębowa goryczka, orzechy i spora porcja czekolady. Bardzo przyjemna w odbiorze.
Royal Brackla 12YO jest bardzo solidną 12-letnią single malt whisky, która usatysfakcjonuje smakoszy destylatów czekoladowo-owocowych, popularnie zwanych także sherry bombami. W opisywanym przepadku mam do czynienia z typowym przedstawicielem takiej kategorii, bowiem profil smakowo-zapachowy jak najbardziej odpowiada kryteriom, niemniej to dobrze zbalansowana whisky. Jeżeli gustujecie w Glendronach 18YO Allardice albo Glenallachie 15YO, to warto sięgnąć po opisywana butelkę. Royal Brackla 12YO jest niezwykle aromantyczną, pijalną oraz przyjemną w odbiorze. Butelka kosztuje 250-300 złotych, więc to napitek stosunkowo drogi względem wieku, jednak ten akurat niewiele mówi o zawartości butelki. Tutaj otrzymujemy naprawdę dobrą whisky, która przewyższa walorami niejedną 18-letnią core’ową edycję należącą do wielkich destylarni. Szczerze polecamy nową edycję!