Kininvie zasadniczo nie posiada odrębnego przybytku jakim przeważnie chwalą się destylarnie, została bowiem wciśnięta w zabudowania The Balvenie, dysponując tylko kilkoma alembikami. Większość produkcji trafia ostatecznie do blendów m.in. dobrze znanego Monkey Shoulder czy lepszych odmian Grants’ów. Whisky stanowi również bardzo łakomy kąsek dla wszystkich chętnych kupić dostępny nakład, zatem Kininvie można znaleźć w wielu wypustach. Co istotne – Kininvie 17YO podobnie jak pozostałe wypusty, dostarczane jest najczęściej w butelkach o niestandardowej pojemności 0,35 litra. Pierwszy wypust zadebiutował w 2013 roku, uprzednio leżakując w beczkach po burbonie i sherry w proporcjach 80/20. Zabutelkowany alkohol może pochwalić się mocą 42,6%, zaś recenzowana partia pochodzi z 1996 roku.
Wygląd – niewielkie usztywniane opakowanie w kolorze czarnym, przypominające pudełko do butów albo ekskluzywnych perfum. Butelka korpulentna bez znaków szczególnych, okraszona etykietą zawierającą wiele szczegółów technicznych. Mocno oleista, kolor złotego bursztynu.
Aromat – bardzo lekka w nosie, ponadprzeciętnie lotna i przyjemna. Na pierwszym planie jabłko, gruszka, rozbudowane nuty kwiatowe (bez), brzoskwinia oraz szczypta czerwonych owoców. W drugim obiegu wyczuwalny miód, wanilia, trochę bejcy i dębiny. Sporo można tutaj znaleźć.
Smak – whisky zdecydowanie delikatna, słodka lecz jednocześnie nienachalna. Początkowo wyczuwalne rodzynki, miód, orzechy, krem waniliowy i odrobina owocności sherry. Później pojawia się przyjemne pieczenie najpewniej pochodzące od pieprzu i dębiny.
Finisz – należący raczej do długich i klarownych. Najpierw przeważają akcenty słodkie z wyraźną przewagą słodkich owoców, zwieńczone goryczką dębu i umiarkowana pieprznością. Ostatni przystanek finiszu przywozi trochę kwaskowatości plus delikatny tytoniowy posmak.
Kininvie 17YO to perełka skierowana do prawdziwych amatorów whisky, których nie zniechęca zaporowa cena. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że prawie 700 złotych (cena z lipca 2022) może przyprawić o gwałtowny wylew, bo podobne pieniądze kosztują 21-letnie single malt whisky pokroju Glenfiddich, Bushmills, Glenlivet itp. Pamiętajmy również, że dostajemy butelkę o pojemności 0,35 litra, dlatego w przeliczeniu na pełnowymiarowe wypusty jest to ekstremalnie nieopłacalna oferta. Szkoda, że większość produkcji Kininvie trafia do blended whisky, ponieważ w wersji single malt okazuje się świetnym napitkiem dającym wiele przyjemności z degustacji. Jako osoby ukierunkowane na ciekawe doznania, możemy Kininvie 17YO szczerze polecić. Zwłaszcza jeśli lubicie ducha Speyside i przypadkowo ukradliście rentę babci.